Pogoda Świnoujście:

Menu Zamknij

Wyjątkowe pamiątki, wyjątkowa historia

Muzeum Obrony Wybrzeża w świnoujskim Forcie Gerharda wzbogaciło się o pamiątki związane z Wilhelmem Dreesem, sanitariuszem z krążownika Lützow. Bezcenne rodzinne eksponaty przekazały placówce dzieci marynarza. Chodzi o małżeństwo z zachodnich Niemiec, które od kilku lat przyjeżdża na wakacje do Świnoujścia.

Pamiątki po sanitariuszu z Lützowa, Wilhelmie Dreesie z Bytowa na Kaszubach (rocznik 1919), to ostatnie eksponaty, o jakie w 2019 roku wzbogaciło się Muzeum Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Rodzina, a konkretnie córka Wilhelma oraz jej mąż, przekazała opiekunom Fortu Gerharda zdjęcia, książeczkę zdrowia, kartę zwolnienia z alianckiej niewoli, wspomnienia ze służby, listy i odpisy rozkazów. Najciekawszą częścią tej małej kolekcji jest kilka numerów czasopisma wydawanego na pokładzie Lützowa dla załogi. „Der Lützower”, w postaci maszynopisu, wydawany był jako miesięcznik i poza kroniką pokładu zawierał informacje z życia okrętu, m.in. planowe wejścia do portu czy wspomnienia po poległych członkach załogi. Za tymi wyjątkowymi przedmiotami kryje się jednak jeszcze bardziej wyjątkowa historia.

To ciekawa sprawa, bo oboje małżonków, którzy kilkukrotnie odwiedzili Fort Gerharda, mówią w języku polskim. Pani pochodzi z Kaszub, a jej mąż nauczył się języka polskiego w młodym wieku tylko po to, żeby… uwieść swoją wybrankę- opowiada Piotr Piwowarczyk, dyrektor Muzeum Obrony wybrzeża.

Pod koniec wojnu Wilhelm dostał się do alianckiej niewoli, w której przebywał tylko kilka miesięcy. Zachowały się dokumenty z pieczęciami brytyjskiego RAF-u, które potwierdzają pobyt w obozie Kaszuba. Po wojnie wyjechał do Niemiec Zachodnich, do Zagłębia Ruhry.

Żona Wilhelma uważała się za Kaszubkę, mówiła w języku polskim, ale w 1947 lub 1948 roku uznano, że jest Niemką i musiała opuścić Polskę. Dołączyła do swojego męża. Ten po wojnie rozpoczął pracę w drukarni- dodaje P. Piwowarczyk.

To w Niemczech urodziła się właśnie córka Wilhelma i jego żony. Mimo że już mieli na zawsze pozostać w Zachodnich Niemczech, używali również języka polskiego. Więź z kaszubską ziemią, która znalazła się teraz daleko za żelazną kurtyną przetrwała. Więcej w papierowym wydaniu gazety Kurier Szczeciński!